LaGooN
@admin
Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 195 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka ;)
|
Wysłany:
Nie 16:59, 24 Gru 2006 |
|
Zynito Pokemon Adventure 05 : Sugar burning
-Sru tu tu tu! Nie dam się. -powiedziała Eve rozpalając ognisko.
-Ale no weź... -mówił Maxie.
-Nie, Maxie. Nie. Nie, no, nein, niet, **%^ #- powiedziała w paru językach.
-Ale czemu nie?
-Bo wiem jak takie coś się kończy. -powiedziała, a ogień buchnął.
-Ale... tylko jeden raz... proszę... -powiedział i upadł na kolana.
Razem z Lagoonem patrzyliśmy na tą scene.
-Ale... ja bardzo... tego... pragne... -Maxie upadł na ziemie.
-Niestety... i tak mi się to już skończyło. -powiedziała i wstała z ziemi otrzepując kolana.
-Ale... ja... ! Mam swój ładny tyłeczek! Proszę...
-Ładny tyłeczek to nie powód aby oddać ci ostatnią kostkę czekolady. -powiedziała i przeszła demonstracyjnie koło niego.
-NIe!!!! Potrzebuje cukru... cuuuukru... -mówił pełzając za nią.
-A na co ci cukier?
-Bez energii nie można spalać... -powiedział. -Cukier spala...! PLZ! Daj mi tą czekoladę!
Eve popatrzyła litością na Maxiego.
-No... dobra.
-Dzięki. -Maxie już stał przed nią z wyciągniętą ręką.
-Nie do wiary... znów to zrobił. -powiedziałem pijąc herbate brzoskwiniową. -Znów od kogoś wyciągnął coś, na czym drugiej osobie bardzo zależało.
-Ten typ tak ma... -mruknął Lagoon patrząc jak Eve oddaje mu czekoladę, a nowy właściciel w podskokach znika w ciemnościach.
Eve podeszła do chłopaków.
-On jest niemożliwy. Chodźcie lepiej do ogniska.
-Nie chcieliśmy wam przeszkadzać.
Razem z Lagoonem poszliśmy za nią do ogniska i usiedliśmy na kłodzie... tak tak... to ta sama kłoda.
Nagle z lasu rozległ się dziki wrzask i wybuch.
-O boże! -powiedziała i wstała. -Co to było?
Ja i Lagoon dalej sączyliśmy herbate.
-To tylko Maxie... Spala cukier. -powiedziałem i wrzuciłem pustą butelke do ogniska.
-A wrzask? -spytała.
-Kogoś musi spalać. -powiedzial Lagoon i przeciągnął się. -Jak myślisz, na kogo się uwziął tym razem? Wurmple czy Weedle?
-Myśle że Caterpie. Dużo tu tego. -powiedziałem znużony.
Nagle z lasu wybiegł Maxie porwał plecak, pożegnał się i uciekł dalej. To już było dziwne zachowanie.
-A teraz co robi? -spytała zaintrygowana Eve.
-Nie wiem... wygląda jakby uciekał... ale nie wiem przed czym. -powiedział Lagoon.
-Hmmm... a jak myślisz... Może być to stado Beedrilli? -spytałem chowając rzeczy do plecaka.
-Możliwe. A czemu pytasz? -spytał Lagoon.
-A nic. -wstałem. -Tak tylko... to by potwierdziło twoją teorie z Weedlem. -Zażuciłem plecak na plecy.
-Idziesz gdzieś? -spytała Eve.
-Taak.. taak... myśle że tak. Wa też bym radził... -powiedziałem patrząc ponad las.
-A to czemu? -spytał Lagoon.
-A dlatego, że moja teoria z Beedrilami też jest słuszna...
Eve i Lagoon odwrócili się i zobaczyli rój Beedrilli wylatujących z lasu.
Przyjaciele zebrali swoje rzeczy i pomkneli w las...
C.D.N.
Autor : Gaword |
Post został pochwalony 0 razy
|
|